czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 2

          Rozdział 2 Korepetytorka
             Po południu, gdy lekcje się zakończyły porozmawiałam jeszcze chwilę z Naruto przed szkołą, a później ruszyłam na umówione spotkanie. Weszłam do kawiarni i usiadłam przy wolnym stoliku. Jeszcze go nie było więc korzystając z okazji zamówiłam sobie kawę z mlekiem. Niedługo po tym jak otrzymałam zamówienie przyszedł i siadł naprzeciwko mnie. 
-Cześć - spojrzał się na mnie- przepraszam za spóźnienie ale profesor zatrzymał mnie po wykładzie 
-Nic nie szkodzi - lekko się uśmiechnęłam - więc... o co chodzi? 
-Zaprosiłem cię w to miejsce bo chciałbym cię prosić o przysługę.- spojrzał na mnie – widzisz mam brata który jest w tyle z nauką i chciałbym abyś udzieliła mu korepetycji oczywiście za ustaloną przez ciebie kwotę o której poinformował mnie dyrektor.
-Nie widzę żadnego problemu.
-Naprawdę?
-Naprawdę. Kiedy mam zacząć. 
- Jeżeli możesz to od jutra. Muszę go w tym uświadomić że zawitasz do mojego domu. Najlepiej jak byś przerobiła z nim całe pierwsze półrocze z takich przedmiotów jak chemia, fizyka, matematyka, biologie i geografię.
-To są najściślejsze przedmioty!. Czy on cokolwiek się uczył ?
-Nie miał zbytnio tej możliwości. Gdyż przebywał dość długi okres czasu w szpitalu. Zdołał jedynie nadrobić zaległości w przedmiotach mniej ścisłych i wymagających mniej u niego nauki.
-Rozumiem. 
-Kelner! - krzyknął podnosząc rękę - rachunek!
-Nie trzeba! Ty nic nie zamawiałeś, zapłacę za siebie sama. -powiedziałam i zaczęłam szukać portfela w torebce. 
-O nie... - uśmiechnął się - to ja cie tu wyciągnąłem i to ja zapłacę - podał odpowiednią kwotę wraz z napiwkiem kelnerowi.
-Itachi nie musiałeś. 
-Owszem musiałem. 
-Eh... - przyjrzałam mu się. Dopiero teraz dostrzegłam to że mi kogoś przypomina. Jego oczy były czarne jak węgiel i wydawało mi się że wnikają do moich myśli. Strasznie wprawiało mnie to w zakłopotanie. Spojrzałam na jego włosy. Dopiero teraz dostrzegłam że te kruczoczarne włosy są związane w kitkę. -em tego...- uciekałam od niego spojrzeniem.  
-Taak ?- uśmiechnął się ironicznie. 
- em to wszystko tak ?... Więc ja już pójdę... - znów odwróciłam wzrok. 
-No jasne, ale pozwolisz że odprowadzę cie do domu. Na dworze jest już całkiem ciemno. - Skierował swój wzrok w pobliskie okno. 
-Nie trzeba... Naprawdę... Nic mi się nie stanie.. 
-Niestety nie przekonujesz mnie - złapał za moją szkolną torbę i ruszył w kierunku drzwi wyjściowych - idziesz ?
-Hai!*- podbiegłam do niego i razem ruszyliśmy drogą w kierunku mojego domu. 
-Hinata, uspokój się trochę. Przecież cie nie zjem. 
-Oj Itachi-sama, nie byłabym tego taka pewna - zachowywałam spokój, nie patrzenie mu w oczy bardzo mi pomagało. 
-Coś mi sugerujesz ?
-Nie no co ty nic. 
-Czemu unikasz mojego spojrzenia Hinata ?
-...- aż tak to widać !?... - nie unikam - odparłam po dłuższej chwili milczenia. 
-Eh... A teraz mnie okłamujesz. Jesteś podobna do mojego brata. Oboje nie umiecie mnie okłamywać. No więc czemu unikasz mojego spojrzenia? Czyżbym wpadł ci w oko ? ^^ - uśmiechnął się szyderczo. 
-To nie tak //.\\ - shit chyba się zarumieniłam - Po prostu one są takie jak by czytały mi w myślach. 
-Nie czytają nie bój się. Ale to by było fajne =D... Wiedzieć co myślisz... Ach... Wiedzieć co się kryje w twojej małej zbereźnej główce ^^
-Itachi-sama !!//.\\
-Oj oj Hinata, nie rumień się tak ^^
-///.\\\ - poczułam jak w tej chwili moją twarz oblewa jeszcze większy rumieniec.
-Ha ha ha! -zaczął się śmiać
-///.\\\
-Jesteś naprawdę urocza - uśmiechnął się - to twój dom? -zapytał się widząc że się zatrzymałam. 
-Yhym - kiwnęłam głową na znak że ma rację. 
-W takim razie do zobaczenia Hinata-chan- powiedział podając mi torbę- a i uważaj na siebie pszczółko - pocałował mnie w czółko po czym odszedł.
Stałam tam jeszcze dobre kilka minut w bezruchu patrząc jak się oddala. Po chwili otrząsnęłam się z zaistniałej sytuacji i weszłam do domu. Spojrzałam na zegarek w kuchni. Była godzina 19.00. Otworzyłam lodówkę. Wyciągnęłam kilka składników potrzebnych do przygotowania kanapki . Gdy moja kolacja była już gotowa, cichaczem skierowałam się do mojego pokoju chowając przed siostrą która jest leniem i podkrada mi moje kanapki po czym muszę sobie robić je od nowa. 
Bezpiecznie weszłam do pokoju i położyłam talerz z kolacją na stoliku. Wyjęłam z szafy ręcznik, pidżamę i czystą bieliznę. Po czym poszłam do łazienki się umyć. Zajęło mi to pół godziny. Wyszłam z niej zjadłam kanapki i położyłam się na łóżku. Wzięłam do ręki telefon. Podłączyłam do niego słuchawki i przed snem posłuchałam jeszcze moich dwóch ulubionych piosenek. Zasnęłam.

               Obudziłem się o 8.00. Była sobota a więc nie śpieszyłem się do szkoły, to też mogłem pozwolić sobie na zejście do kuchni w samych bokserkach. W kuchni przy stole zastałam mojego brata Itachiego. Czytał jakąś gazetę i pił kawę. Najwyraźniej znowu musiał pomóc tacie w pracy ponieważ był już ubrany w garnitur a obok jego krzesła stała czarna teczka. Zrobiłem sobie śniadanie a następnie siadłem naprzeciwko niego i zacząłem jeść.
-Sasuke dziś przyjdzie do ciebie korepetytor więc posprzątaj tu trochę i zachowuj się w miarę. - powiedział nie odrywając wzroku od gazety i biorąc kolejny łyk kawy
-Coo ?!! Czemu dopiero teraz się o tym dowiaduje. I jak zawsze musisz ustalać coś za moimi plecami! Wiesz że tego nie cierpię!
-Jest ci to potrzebne! Dobrze o tym wiesz! - Podniósł na mnie wzrok. - Za chwilę jadę do firmy. Znowu mnie nie będzie kawał czasu, więc nie będę mógł być podczas jej wizyty. Powinna się tu zjawić ok godziny 13.-14. - powiedział wychodząc i zamykając drzwi. 

I co ja z nim mam?! No dobra zgoda... Mam 'lekkie' zaległości, ale jestem pewien że jakoś bym sobie z tym poradził, ale nie! On od razy korepetytora załatwia. Ja tu zwariuje. 
Nic mi innego nie pozostało tylko jak powiedział Itachi posprzątać ten bałagan. Nim się spostrzegłem była już godzina w pół do  14... Słysząc dzwonek do drzwi otworzyłem i ujrzałem mojego 'gościa'... Zamurowało mnie.
-.... Ty? - Spojrzałem na nią i dopiero po chwili dotarło do mnie że powiedziałem to na głos. - eee - tylko tyle byłem teraz w stanie z siebie wydusić. 
- Nic nie szkodzi mały. My się już znamy więc pozwolisz że się nie będę przedstawiać- Ominęła mnie bokiem i wśliznęła się do mieszkania. 
-... - Poczułem się dziwnie - Mały? Dla twojej świadomości jestem od ciebie wyższy. 
-Hahaha =D I co z tego xP Nadal jesteś dla mnie małym i mam zamiar cie tak nazywać. 
-Irytujesz mnie kobieto...
-Hahaha... I nawzajem mężczyzno.. A nie przepraszam... CHŁOPCZYKU ;D

              Weszłam do domu tego osobnika. Nie małym zdziwieniem było dla mnie to że to własnie on jest bratem Itachiego. To źle że spodziewałam się bardziej, no nie wiem... W każdym bądź razie innej osoby? Cóż... Moje zdanie na jego temat jest dość nie miłe. Poznałam go dopiero wczoraj w szkole ale od razu patrząc na jego zachowanie względem dziewczyn jak i reszty klasy wywnioskowałam że uważa siebie za pępek świata. Po tym co zobaczyłam nawet nie miałam zamiaru grać uprzejmej... No bynajmniej nie w tym wcieleniu. 

-Hahaha... I nawzajem mężczyzno.. A nie przepraszam... CHŁOPCZYKU ;D - powiedziałam kończąc chwilowo tę dyskusję.
-Może pójdziemy do salonu - wskazał pomieszczenie.
Zauważyłam że żyła na jego czole zaczęła pulsować. Coś czuje raczej łatwo będzie go irytować. 
-Jasne... - Podenerwuje go kiedy indziej teraz skupie sie na tej 'pracy'. Weszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Wyciągnęłam książki od matematyki jakiś czysty zeszyt i dwa długopisy. - Zaczniemy od matmy ok ?
-Ty tu rządzisz. -Spojrzał na mnie takim dziwnym olewającym wzrokiem a potem, odwrócił głowę o 90 stopni w wlepił te swoje gały w ślepy punkt. 
-Ok...
Zaczęłam lekcje. Po godzinach ślęczenia nad matmą i tłumaczenia mu o co chodzi muszę powiedzieć że to jest jeden wielki nieuk!!.
Czego bym się nie zapytała, logarytmy, pierwiastki, potęgi.. Przecież niektóre wiadomości były w gimnazjum. Nie on niczego nie umie. To coś takiego jakby przez pewien okres czasu w ogóle nie istniał.
-Jak możesz tego nie rozumieć. Tłumacze ci to chyba z 10 raz!! To jest przecież banalnie proste!! - Wyszłam z siebie. 
-No najwyraźniej nie rozumiem! Może ty najzwyczajniej w świecie nie umiesz tłumaczyć ?! - On także podniósł ton. 
-Jakoś inni rozumieli. Musisz być po prostu najzwyczajniej udanym głąbem!
-Mój brat nie płaci ci za wyzywanie mnie tylko za uczenie !
-...- Kurcze ma racje. Ale on mnie tak denerwuje że nie wytrzymuje nerwowo. 

              Jak ona mnie denerwuje!! Podziwiam Naruto za to że z nią wytrzymuje. 
Przeszliśmy znowu do nauki. Niespodziewanie wybiła 18 i Itachi powrócił do domu.
-Cześć dzieciaki-Powiedział widząc nas nad książką. - Hinata-chan ty jeszcze tutaj?

-No najwidoczniej muszę. On nic nie rozumie. A i Cześć Itachi-sama. - powiedziała lekko się rumieniąc. Zaraz zaraz? Rumieniąc?
-Ooo... Mam zrozumieć to tak że sprawiał ci kłopoty? -spojrzał na mnie piorunującym wzrokiem
-//.\\ lekkie 
Spojrzałem na nią... Gdzie do jasnej ciasnej to irytujące babsko co przed chwilą tutaj było?
-Sasuke! Nie mam pojęcia co robiłeś! Ale bądź bardziej... No nie sobą na pewno -,-
-To nie ja! To ona !! -Krzyknąłem patrząc na Itachiego i wskazując palcem na Hinate.
-Sasuke !!
-Ja już pójdę //.\\ Przyjdę w poniedziałek. Do widzenia Itachi-sama. - Pożegnała się z nim... Podkreślam NIM. Całkowicie o mnie zapomniała że tu stoję. Założyła buty i wyszła zamykając za sobą drzwi.
-O co chodzi?
-Chyba o co tobie chodzi?- Odparłem.
-Mi? Mi o to że nie przykładasz się do nauki! A tobie?
-A mi o to że ona mnie irytuje, denerwuje i wgl. ona jest taka jakaś dziwna. Z resztą czy ona cie lubi? To sprawia że wydaje się jeszcze dziwniejsza. 
-Hehe. Ja tam uważam że jest całkiem  słodka. ^^
-Słodka? No chyba sobie żartujesz? Ona to jest zło wcielone!
-Haha. Sasuke, Sasuke. Po prostu musisz z nią porozmawiać na spokojnie i odkryć jej prawdziwą osobowość a zdasz sobie sprawę że to naprawdę fajna osoba. I wiesz co ci powiem? Uważam że pasowalibyście do siebie. 
-Przestań sobie żartować. Ona mnie denerwuje i tak już zostanie. 
-Kto się czubi ten się lubi =D -Powiedział wchodząc do łazienki.
-Kto się czubi ten się lubi- Powiedziałem z ironią przedrzeźniając Itachiego tak aby mnie nie usłyszał, sam do siebie.- A wcale że NIE !! - Krzyknąłem tak aby mnie usłyszał. 
Grrr. Jak on mnie wkurza... >.< Oszaleje!! >.<


                                 To be continued 
*Hai- (jap) Tak

Mam nadzieje że się podobało. ^^... Wiem jeszcze nie jestem w tym dobra, ale myślę że w miarę z napływającymi rozdziałami na blogu będę coraz to lepsza. Zawsze miłe są komentarze te dobre i te złe. Złe oczywiście z uzasadnieniem. :). Mam nadzieje że w miarę z upływającym czasem znajdę sobie kilku stałych czytelników =D.



  

1 komentarz:

  1. Jest dobrze, dobrze.Powoli się rozkręcasz^^ Lubię jak on ją tak drażni,ona zresztą go też,to jest mega urocze.
    Widzę,że zmieniłaś trochę wystrój bloga. Dobry pomysł,teraz jest wszystko czytelne;)

    OdpowiedzUsuń